czwartek, 8 października 2015

Że historia kołem, to wiadomo...

fot.: Katarzyna Kasicka
Natura za to kwadratem. Cztery pory roku, jak te kąty - każda ciągnie w swoją stronę. W tym roku trochę jakby mniej prężnie. Niby intensywnie, ale jakoś tak płynnie i prędko. Jedyne, co się nie zmienia, choć trochę naciąga terminy to rośliny. Troszkę spóźnione, lekko wystraszone upałami, ale jednak silne i płodne, jak na winną latorośl przystało.
Po zimie pocięte i kłujące badyle z zostawionymi oczkami na owocowanie. Zawsze napawają mnie niepokojem, że coś się skończyło i już nie wróci.
Wiosną wraca. Malutkie wełniste pączki są jak to słońce i jak burza razem wzięte. Dzieje się! Potem trzy liście, świeża, soczysta wiosenna zieleń dające energię do pracy.
Latem pełnia. Przepychamy się z nimi w drutach, podnosimy z alejek, bo się plączą, ciachamy bezlitośnie, a one i tak się nie dają i zaczynają kwitnąć. Kołpaczki, pręciki i inne takie. Zawiązki owoców.
Jesienią przychodzi czas zbiorów, już wszyscy przywykli do widoku owoców, a może raczej się oswoili z tym nowym bytem, który dopiero rozpoczyna swoją drogę ku wielkości i chwale.
A potem umierają. Przygnębiający i jednocześnie najpiękniejszy czas na winnicy. Zapomnianej i nieodwiedzanej. Złotej, czerwonej, żółtej i zielonej. Pustej, starej, gasnącej i czekającej znów na cięcie zimowe i niepokój, że już nie wróci.
Wiosną wraca.
Z rośliną łatwiej się porozumieć, niż z człowiekiem. Łatwiej zrozumieć, czego jej potrzeba. Czasem wystarczy przejść wzdłuż rzędu i podnieść młode pędy na ostatni drut, dać im szansę owinięcia wąsów wokół zimnej linii wyznaczającej koniec ich perspektyw. One wtedy już wiedzą, że to ich punkt docelowy. Na drugi dzień już nie wychylają się w kierunku ziemi, ani nie pną wyżej, tylko zwyczajnie, powoli obierają drogę po drucie. Jakby były świadome, że tylko tym sposobem mogą rosnąć dalej bez konieczności przycięcia skrzydeł.
Rośliny podobno nie okazują emocji i nie rozumieją miłości, ale i tak gadam do nich jak potłuczona. Czasem faktycznie nie chcą słuchać. Milczą.
I jest to ten fantastyczny sposób uporczywego milczenia, który nie oznacza zgody.
Bo nie na wszystko w życiu trzeba się zgadzać.


KASIcka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz