sobota, 14 listopada 2015

Je suis un homme

Najbardziej smutną rzeczą jest to, że gdzieś w cywilizowanym nowoczesnym świecie jest skupisko ludzi, którzy interpretują boga krwią. Że wojna o religię nie kończy się na wielkim dżihadzie, tylko umniejsza się do walki zbrojnej.
Najbardziej przerażające jest to, że ci uzbrojeni w niewykrywalne ładunki, świetnie wyszkoleni i przystosowani do życia między nami ludzie dożywają 30-stu lat w przeświadczeniu, że muszą wysadzić się w powietrze. Jadą z nami metrem co rano, a w smartfonie zapisują wymiary wagonu i średnie zaludnienie, w głowie mając zakres wiedzy z fizyki, chemii i socjologii, jakiego nie powstydziłby się najardziej oświecony Europejczyk.
Najbardziej niepokojące to, że może po śmierci okaże się, że to ten zły bóg garstki fanatyków jest tym rządzącym i bez krwi na rękach będziemy się smażyć w piekle, jako niewierni.
Najbardziej mylące - że cywilizowany (na pewno?) świat nie widzi różnicy między terrorystą a innym "szmatogłowym". To nie uchodźcy bez butów na zimę i miejsca w noclegowni atakują w super zorganizowanych zamachach, tylko zadomowieni w europejskich społeczeństwach od dawna fanatycy. Gdyby cywilizowany świat nie był zbiorowym ignorantem, może doczytałby, że Islam w normalnym wydaniu nie zakłada mordowania ludności mocarstw gospodarczych głośno krytykujących kraje islamskie, ich religię, politykę, system prawny i moralny oraz złe wykorzystanie surowców naturalnych.
Bo właściwie, czy w tym wszystkim naprawdę chodzi o religię...?
K.