Nietrafianie kluczem
w zamek o poranku. Łyk kawy na pusty żołądek, bez cukru. Kanapki za
wycieraczką. Tata rozbrajająco zabraniający szybko jeździć. Mały czarny pies.
Niepewność. Nowa płyta w napędzie. Głos starej duszy ze starych piosenek. Posądzenie
o perfekcję. Ukończony mały plan. Pierwsza kropla mżawki na nosie ze słońcem
prosto w oczy. Ledwie widoczne kręgi na tafli jeziora. Cienie na pożółkłych
gronach. Żaba czmychająca w popłochu. Sok winogronowy cieknący po
rękach i sklejone palce. Opędzanie się od os. Zapadanie się w błoto kaloszem.
Dotarcie do końca rzędu. Tęcza znikąd donikąd, a jednak. Rozpływająca się
czekolada w ustach. Uśmiechnięty sprzedawca na stacji paliw. W ogóle ktoś
uśmiechnięty. Jutro ciepło i bez deszczu. W ogóle ktoś. Granatowe chmury nad
białym nieboskłonem po zachodzie słońca. Ostatnie czerwone światło dnia w
kroplach na szybie. Warkot silnika. A jednak może popadać. Ścigacz jadący
przepisowo. Wszystkie latarnie mojego miasta. 3:0 dla naszych. Herbata gruszkowa.
Staranie się mimo wszystko i niepoprawny optymizm.
Drobiazgi, które.
Małe, ale.
Nawet kasztany w
butach.
Chaos. Pozytyw.
KASIcka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz