niedziela, 13 października 2013

Ubodzy mózgiem

Kiedyś biegałam do kościoła 2 do 3 razy w tygodniu. Bo wiara wydawała mi się świetnym kierunkiem. Bo kościół zawsze był miejscem pięknym, tajemniczym, pachnącym kadzidłem, zawsze miał otwarte drzwi (póki nie chciałam wejść tam poza mszą) i ludzi, którzy byli inni, niż debile w szkole. Nie mówię, że moja generacja pchnęła mnie ku chrześcijaństwu, ale na pewno wtedy wydawało mi się ono jedyną właściwą alternatywą. Szukając towarzystwa inteligentnego, uduchowionego, mającego jakieś wartości trafiłam do salek, na młodzieżówki i spotkania różańcowe. Zaczęłam jeździć na pielgrzymki, Lednice, Góry Tabor i inne tego typu. Z młodzieżą pracowali chrystusowcy, przenoszeni z miejscowości do miejscowości, zawsze było wokół nich dużo ludzi. Prawdopodobnie był to dotychczas the time of my life. Kiedy wyjechał jeden z najbardziej wiarygodnych księży (który de facto miał powołanie i można go było spokojnie nazwać kapłanem z prawdziwego zdarzenia), przyjechał kolejny. I też wcale nie był zły. Miał tylko jeden, zaiste niemal nieistotny, mankamencik. Okazało się, że w poprzedniej parafii molestował jakąś dziewczynkę. Od tej pory nie wierzę w kościół i w księży. Idąc do przybytku, teoretycznie bożego, nie mogę być pewna, że człowiek wygłaszający kazanie jest normalny. 
Wiem, że ten temat zrobił się nabrzmiały od nowości w ostatnim czasie, ale może to dobrze. To genialny moment, kiedy obecny papież jest spoko kolesiem i wydaje się jedynym, który wie, o co chodzi w tym całym chrześcijaństwie i byciu u Bogim. Jego wyborcy zapewne już żałują, skoro wprowadza zasady, które niekoniecznie są im w smak. No litości, zrezygnować z kasy, samochodów i wygód???
W każdym razie, księża stali się w ostatnio symbolem pedofilii, choć na pewno wielu uczciwych to krzywdzi. Rozsądek i logika podpowiada, żeby nie traktować księży pedofili jako tych gorszych niż świeccy, bo prawnie niczym się nie różnią. Mają te same prawa człowieka, obowiązki obywatelskie, kulturowe poczucie moralności, takie same żołądki i wolną wolę. A mimo to, szlag nas trafia bardziej, kiedy to ten pierwszy zabiera się za dziecko. Statystycznie dzieci szybciej zaufają księdzu, niż obcemu na ulicy. Generalnie, zjawisko wykorzystywania seksualnego dzieci rodzi agresję. Mam milion pomysłów na ukaranie takich ludzi, tysiące konstrukcji urządzeń robiących okrutną krzywdę, zarówno mężczyznom, jak i kobietom, bo przecież żeńska forma pedofila również istnieje, nie mówiąc o matkach mordujących i katujących własne dzieci. W głębi siebie staję się oprawcą  i wiem, że jest to dalekie od chrześcijańskiej postawy, jakiej usilnie w smarkatych latach próbowałam się nauczyć. 
JAK MOŻNA iść w stronę szeroko pojętego Boga, poświęcać życie na naukę, zgłębianie wiary, egzystencję w celibacie – świadomie, psia dupa jego mać – i po tym wszystkim zacząć bezczelnie wykorzystywać naiwność głupich jeszcze dzieci? Jak w ogóle można wykorzystywać dzieci? Czym to się różni od niewolniczej pracy, głodzenia, zmuszania do upokarzających zajęć? Czym różni się od ludobójstwa czy terroryzmu? Dlaczego mały człowiek ma płacić za to, że mamusia z tatusiem są pół mózgami i nie wiedzą, że przed niechcianą ciążą można się zabezpieczyć , niekoniecznie wykorzystując w celu pozbycia się problemu późną aborcję. Dlaczego ludzie odkrywający w sobie upośledzenie seksualne w postaci zainteresowania ministrantami nie poddadzą się kastracji farmakologicznej? Po cholerę księdzu popęd i płodność, skoro złożył śluby? Gdyby faktycznie mieli jaja, zrobiliby coś z tym. Ale nie, czemu być dobrym człowiekiem w służbie Boga, skoro można być ostatnią szmatą ukrywającą chore skłonności pod sutanną? Po co poprawiać reputację kościoła, czy też Kościoła, skoro można się przenosić z parafii do parafii przebierając w chłopcach i dziewczynkach, tak dla różnorodności? Po co zachować godność i moralność, skoro przecież w wielu przypadkach wcale nie musi się to wydać? Po co być człowiekiem, skoro można być obleśną mendą? Co to ma być? Zmodyfikowane wyprawy krzyżowe? Zniszczmy zło już w powijakach, najlepiej jeszcze w pieluchach! A tekst o tym, że to patologie w rodzinie są przyczyną pedofilii w kościołach? No tak, oczywiście. Wykorzystam cię, albowiem w domu i tak masz przepieprzone! Lepiej już nie będzie, człowiek jest na wyginięciu.



Choć może właściwie człowiek wyginął już dawno temu.



KASIcka

1 komentarz: